wtorek, 4 sierpnia 2015

#3

~Trzecia kartka z pamiętnika ~
"Cześć. Jestem Alicja. Mam trzynaście lat. Wczoraj miałam urodziny. Najgorsze urodziny w moim życiu. Dlaczego? Oh... było kilka powodów. Postaram się opisać wszystkie. No więc obudziłam się rano w swoim łóżku. Obok stali rodzice i mój starszy brat Krystian. W rękach trzymali ogromny tort z trzynastoma świeczkami. Złożyli mi życzenia, a prezenty miałam dostać dopiero na imprezie urodzinowej w Leśnym Domu. Miejsce to nazywało się tak, ze względu na położenie blisko lasu. Już nie mogłam się doczekać. Aby umilić mi oczekiwanie, po śniadaniu przyjechała ciocia Ewa i zabrała mnie do kina i na pizzę. Gdy wracałyśmy do domu zobaczyłyśmy dwa zmasakrowane samochody i policjantów kierujących ruchem. Musiałyśmy czekać w korku, gdyż jeden pas jezdni został wyłączony z ruchu. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam czarną, zakapturzona postać zwróconą w moją stronę. 'Ciociu, on się na mnie patrzy' - szepnęłam wskazując na nieznajomego. Ciocia spojrzała w tamtym kierunku, po czym spokojnym głosem odpowiedziała: 'Nie wygłupiaj się Ala. Tam nikogo nie ma' i ruszyła w stronę domu. Po drodze stwierdziłyśmy, że musiało mi się przewidzieć. Cóż... obie się myliłyśmy. Na miejscu czekała na nas mama z nową, białą sukienką -* pierwszym prezentem urodzinowym. Szczęśliwa pobiegłam do pokoju, przebrałam się i poszłam do łazienki przejrzeć się w lustrze. Spojrzałam w gładka, szklaną taflę i aż odskoczyłam, gdy ujrzałam w niej tę samą czarna postać. Szybko się odwróciłam, ale za mną nikogo nie było. Spojrzałam ponownie w lustro, ale teraz ujrzałam w nim tylko własne odbicie. Lekko zdenerwowana pobiegłam do samochodu, gdzie czekała na mnie mama z Krystianem. Zapytałam o tatę. Okazało się, że pojechał na miejsce imprezy już wcześniej, aby dopilnować ostatnich przygotowań. Gdy dojechaliśmy do Leśnego Domu, byli już tam wszyscy goście. Wszyscy z wyjątkiem taty. Martwiłam się. Jednak po chwili tak wciągnęło mnie przyjęcie, że zapomniałam o wszystkim. Około godziny dwudziestej pierwszej poszłam się napić, wyjrzałam przez okno i spojrzałam w stronę lasu. Mało brakowało, a wypuściłabym szklankę z ręki. Pod lasem stał ponownie nieznajomy i przywoływał mnie ruchem ręki. Wahałam się, gdy w głowie usłyszałam cichy szept: 'Przyjdź do mnie albo już nigdy nie zobaczysz ojca.' Po tych słowach postać zniknęła w gęstwinie drzew i krzaków. Przerażona wybiegłam z budynku i ruszyłam w stronę lasu. Przedzierałam się przez ostre, gęste zarośla, aż w końcu znalazłam się na polanie. Po środku niej stało drzewo, na którym ... wisiał mój tata, a pod nim leżało przewrócone krzesło. Bezsilnie osunęłam się na kolana i zaczęłam płakać. Jak przez mgłę widziałam jak nieznajomy wychodzi z cienia i wiąże na drzewie drugi sznurek, a pod nim stawia drugie, wyższe krzesło. 'Możesz do niego dołączyć' - usłyszałam w głowie ten sam szept. Wstałam i pewnym krokiem ruszyłam w stronę drzewa. Weszłam na krzesło, drżącymi rękami założyłam na szyję pętlę. Na końcu wyszeptałam tylko: 'Na zawsze razem tato' i przewróciłam krzesło."
"Alicja zmarła w wieku trzynastu lat. Popełniła samobójstwo. Powiesiła się w lesie, niedaleko Leśnego Domu. Znalazł ją jej ojciec. Rodzina nie może pogodzić się ze stratą. Powody tej decyzji nie są znane" - raport Głównej Komendy Policji.
~ Upadły Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz