~ Trzydziesta ósma kartka z pamiętnika ~
Hej Kochanie... Chyba muszę częściej Cię pilnować... Ehhh... Kiedy Ty w końcu staniesz się samodzielna... Kiedy Ty w końcu zaczniesz najpierw myśleć, a dopiero później robić?! Kiedy w końcu nauczysz się, że kłamstwo do niczego nie prowadzi?! Kiedy w końcu wydoroślejesz?! Masz cholerne 21 lat! Chyba najwyższa pora się trochę ogarnąć! Twoja głupota kiedyś Cię zniszczy! A możliwe, że już zniszczyła... Nie musisz się tłumaczyć, nie musisz mi nic wyjaśniać. Z najdrobniejszymi szczegółami wiem o wszystkim, co zrobiłaś. Mnie nie okłamiesz. Siedzę w Twojej głowie, pamiętasz? To ja, ten cichy głosik, który czasami słyszysz. Widzę, że potrzebujesz mnie bardziej niż myślałam. Wiesz, że to spierdoliłaś? Spierdoliłaś wszystko... Zniszczyłaś coś, co dawało Ci siły do życia. Tak! Wiem wszystko! Wiem, że po pijaku całowałaś się z najlepszym przyjacielem swojego chłopaka. I wiem, że on się o tym dowiedział! Wiem, że tego nie chciałaś, że to był tylko alkohol... Ale czy na pewno? Byłaś na wielu imprezach, na wielu imprezach byłaś pijana, na każdej z tych imprez byli inni pijani faceci... Czemu z nimi się nie całowałaś? Coś Was do siebie ciągnie... Tylko żadne z Was nie potrafi tego nazwać... To nie jest miłość, przecież on kocha swoją dziewczynę, a Ty swojego chłopaka. Ale mimo to się całowaliście. Powiedz mi co Was łączy. Powiedz to samej sobie. Przyznaj się przed samą sobą, że coś do siebie czujecie. Coś innego, niezbadanego, tajemniczego... Coś czego nie potraficie wytłumaczyć. Owszem, jesteście przyjaciółmi, najlepszymi, ale to nie wszystko... To nie jest też "friends with benefits"... To coś mocnego i prywatnego. Ale dalej nie potrafisz tego nazwać. Nawet teraz. Mówisz, że go nie kochasz, znaczy nie w ten sposób. Ale w jakiś tak. Jednak przez to uczucie, którego nie potrafisz nazwać straciłaś miłość swojego życia, straciłaś swoje szczęście... Straciłaś JEGO... Tego, który naprawił Twojego roztrzaskane serduszko... Tego, który dawał Ci powody, żeby się uśmiechać nawet wtedy, gdy walił Ci się świat... Tego, dzięki któremu przeżyłaś kolejne 4 lata... Tego za którym zawsze tak cholernie tęskniłaś i nie mogłaś się doczekać Waszego spotkania... Tego, dla którego tyle byłaś w stanie poświęcić... Zniszczyłaś to... Zniszczyłaś miłość, która Was łączyła... Zniszczyłaś coś, dla czego warto było żyć... Nie kłam, przecież widzę. Uważasz, że nie masz już po co żyć na tym świecie... Straciłaś jedyny powód... Może ktoś za Tobą zatęskni, może nie... Ale jesteś przekonana, że On jest tą osobą, której nie będzie na Twoim pogrzebie... I to boli Cię jeszcze bardziej... Ale nie potrafisz żyć w świecie, w którym On Cię nienawidzi, w którym On nie chce na Ciebie patrzeć... Nie próbuj zaprzeczać! Gdyby było inaczej nie stałabyś teraz tu, na tym dachu... Wiem o czym myślisz... Czuję jak przechylasz się w tył... Już jest za późno... Żegnaj...
~ Upadły Anioł
Ej, żyjesz nadal? Nie wrzucasz postów od dwóch lat. Mam nadzieję, że nie wrzucasz postów, bo poradziłaś sobie z depresją.
OdpowiedzUsuń